TRUDNOSCI DIAGNOSTYCZNE w dyspraksji i pomoc w Polsce.
Zanim zacznę pisać o dyspraksji powołam się na wywiad przeprowadzony przez Panią Małgorzatę Kruszewską - Przygodzką z autorytetem w dziedzinie Dyspraksji prof. Amandą Kirby z Anglii.
Zanim zacznę pisać o dyspraksji powołam się na wywiad przeprowadzony przez Panią Małgorzatę Kruszewską - Przygodzką z autorytetem w dziedzinie Dyspraksji prof. Amandą Kirby z Anglii.
Nie potrafią zawiązać buta ani złapać piłki. Chcą bawić się z innymi dziećmi, ale często wyzywane są od fajtłap. Próbują odnaleźć się w codzienności. Bez odpowiedniego wsparcia poniosą porażkę!
Zanim postawiono właściwą diagnozę usłyszałyśmy wiele hipotez. Dlaczego tak trudno zdiagnozować dyspraksję?
A. K. Spowodowane jest to tym, że wykracza ona poza
trudności typowo motoryczne. Dyspraksja to trudności z planowaniem
i organizacją nie tylko ruchu, ale także myśli, czynności i
uczuć. Wpływa na funkcjonowanie w zakresie
wielu codziennych czynności, jak ubieranie się, posługiwanie
sztućcami. Potem pojawiają się problemy z pisaniem, czy
uczestnictwem w grach drużynowych. A te uniemożliwiają pełne
korzystanie z edukacji. Jednym słowem dyspraksja, lub rozwojowe
zaburzenie koordynacji, bo są to pojęcia używane wymiennie,
dezorganizuje całe życie. Zdiagnozowanie jej wymaga wykluczenia
stanów chorobowych jako źródła problemów motorycznych.
Należy także sprawdzić, czy u dziecka występują inne problemy
rozwojowe, na przykład dysleksja, spektrum autyzmu, specyficzne
zaburzenia rozwoju językowego czy ADHD. Mówimy wtedy o
diagnozie różnicowej
(współwystępującej).
Mimo wszystko nie wydaje się to bardzo
skomplikowane, a jednak znacznie częściej niż dyspraksja słyszy
się, że dziecko jest po prostu leniwe i niezdarne. Dokładna
diagnostyka istniejących problemów jest niezbędna, jeśli
postępowanie terapeutyczne wobec osoby dyspraktycznej ma przynieść
najlepsze efekty w możliwe najkrótszym czasie - tak cennym w
przypadku zaburzonego w rozwoju dziecka.
Tak naprawdę do zdiagnozowania dyspraksji potrzebne
są zestandaryzowane testy. Tym bardziej, że dzieci przejawiające
zaburzenia wynikające z dyspraksji nie różnią się na pierwszy
rzut oka od rówieśników. Mało kto patrząc na nie podejrzewa je o
jakąś niepełnosprawność. Należy też pamiętać, że proporcje
między trudnościami motorycznymi a innymi są różne u różnych
dyspraktyków. Dlatego tak istotne jest indywidualne podejście do
każdego dziecka, zwłaszcza, że często występujące u niego
trudności kojarzone są raczej z dysleksją. Idealne badanie
obejmuje wszystkie obszary funkcjonowania dziecka. Informacje na jego
temat zbierane są ze wszystkich dostępnych źródeł. Jest to
potrzebne, by uniknąć sytuacji kiedy różni specjaliści stawiają
różne diagnozy. Na przykład psycholog kliniczny stwierdzi zespół
Aspergera, a logopeda zaburzenie semantyczno-pragmatyczne. Każda z
tych diagnoz jest według stosowanych przez danych lekarzy kryteriów
jak najbardziej prawidłowa, jednak u dzieci dyspraktycznych
wiele problemów po prostu współistnieje.
Należy wyposażyć dyspraktyka
w niezbędne umiejętności
życia codziennego, bo to, co dla nas jest proste i
oczywiste - jak wspomniane posługiwanie się sztućcami - dla niego
będzie „czarną magią". Dziecko z dyspraksją nie jest w
stanie samo z siebie nabyć nawet najbardziej podstawowych
umiejętności społecznych, takich jak chociażby witanie
i żegnanie się. Bardziej skomplikowane zasady funkcjonowania w
społeczeństwie są dla niego całkowitą abstrakcją. Dyspraktyk
nie nabywa umiejętności poprzez zwykłą obserwację, czy branie
udziału w sytuacjach społecznych. U dyspraktyka nie występuje
półświadomy i podświadomy proces nauki. Dyspraktyk wszystkiego
musi nauczyć się od rodziców i opiekunów, którzy powinni te
zasady wprowadzać stopniowo, każdą
nową umiejętność utrwalając przez długi czas.
Myślę, że
trzeba podkreślić tutaj, iż wspomaganie dyspraktyka to nie tylko
wykształcenie odruchów motorycznych.
Nie można zapomnieć o stronie emocjonalnej. Trudności
koordynacyjne w efekcie powodują często osamotnienie, poczucie
winy, gniew. Trzeba uchronić
dziecko przed utratą poczucia własnej wartości.
Gdy dziecko dostrzeże rzeczy, które mu wychodzą, które wykonuje
dobrze, trudności wynikając z dyspraksji staną się dla niego
mniej istotne. Pomóżmy mu w tym, nagradzajmy jego najmniejsze
postępy.
A.K. Tak. Najlepiej postąpimy, gdy wsłuchamy się
w potrzeby naszego dziecka, gdy pomożemy mu odkryć
jego talenty i zainteresowania. Pozwólmy by
wybierało ten rodzaj aktywności, który sprawia mu największą
przyjemność. Nie zmuszajmy go do jeżdżenia na rowerze jeżeli
woli astronomię czy puzzle.
Każdy rodzic
dziecka dyspraktycznego wie,
jakie to jest trudne. Wie, jak
dużo pracy trzeba poświęcić na naukę każdej najmniejszej
czynności. Tym bardziej, że ten proces nigdy się nie kończy.
Często bowiem efekty są bardzo krótkotrwałe, bo
dziecko dziś nie pamięta czego nauczyło się wczoraj. Łatwo tutaj
o frustrację.
Zamiast oczekiwać, że dziecko z dyspraksją
będzie się zachowywało tak jak rówieśnicy, rodzic czy nauczyciel
powinien wczuć się w jego sytuację. Pomyśleć, jak trudno
odnaleźć się w otoczeniu, w codziennym życiu, w zabawach z
kolegami, kiedy musi radzić sobie ze swoją niezdarnością.
Kiedy wie, że jego powolność i niezgrabność denerwuje
wszystkich wokół. Kiedy rówieśnicy się z niego wyśmiewają, nie
zapraszają do wspólnych zabaw, nie wybierają do drużyny,
postrzegają jako kogoś psującego zabawę, a nie czyniącego ją
bardziej ekscytującą. Terapia przyniesie efekty tylko wtedy, jeśli
zrozumiemy źródło problemów dziecka. Powinniśmy pogodzić się z
tym, że pewnych umiejętności nie uda nam się u naszego dziecka
rozwinąć i zamiast uparcie je ćwiczyć poszukajmy rzeczy, w
których jest mocne. Znajdziemy je na pewno.
Rozwinięcie
ich daje szansę dziecku
zabłyśnięcie wśród kolegów
z klasy i poczucie bycia potrzebnym.
Czyja to jest rola? Kto ma szukać tych mocnych
stron? To chyba nie tylko rodzic jest odpowiedzialny za stworzenie
odpowiednich warunków rozwoju dla dziecka dysfunkcyjnego.
A.K. Przede wszystkim to specjalista, na podstawie
długotrwałych testów i obserwacji, opracowuje indywidualny program
wsparcia. Rodzice i personel szkolny, a w sytuacji idealnej także
pediatra i neurolog, powinni brać czynny udział w tym procesie.
Dzięki temu wszystkie działania będą dostosowane do możliwości
i potrzeb dziecka. Potem taki specjalista powinien być przede
wszystkim osobą wspierającą. I to wspierającą nie tylko dziecko,
ale także rodziców. Po to, żeby zapobiegać wspomnianej wcześniej
frustracji. Żeby pokazywać rodzicom, że ich
działania są potrzebne i przynoszą efekt. Dla dziecka
będzie to po prostu kolejna bliska osoba, która poświęca mu czas
i pomaga pokonywać przeszkody, których w życiu małego dyspraktyka
jest znacznie więcej niż w życiu jego rówieśników. Po prostu
przyjaciel. Warto podkreślić, że przy odpowiedniej ilości
pracy, wysiłku, czasu poświęconemu dziecku każdy może stać się
takim specjalistą w opiece nad konkretnym dzieckiem.
Najszerzej stosowaną metodą terapii jest
integracja sensoryczna. Jednak jej skuteczność
w przypadku dzieci dotkniętych dyspraksją nie jest taka oczywista?
A.K.Terapia integracji sensorycznej umożliwia
diagnozę problemów w zakresie wykonywania czynności angażujących
zmysły oraz opracowanie indywidualnego programu terapii dla
konkretnego dziecka z takimi trudnościami. Problemy dyspraktyka
wydają się jednak mieć bardziej naturę neurogenną, choć nie
ustalono jednoznacznej przyczyny dyspraksji, a nie wynikać wyłącznie
z zaburzonego przetwarzania informacji ze zmysłów. Warto jednak
podkreślić, że integracja sensoryczna i stosowane na bazie tej
metody testy diagnostyczne nie gwarantują pełnej oceny zaburzeń
planowania motorycznego oraz koordynacji ruchowej, nie mówiąc już
o trudnościach w innego rodzaju planowaniu. Poza tym metoda SI jest
często stosowana w wyspecjalizowanych ośrodkach, a dziecko,
pozostając w szkole ogólnej, traktowane jest przez nauczycieli w
sposób, który w wielu przypadkach powoduje pogłębianie się
trudności w opanowaniu technik szkolnych i izolację dziecka od
grupy rówieśniczej.
I JESCZE RAZ pytanie odnośnie terapii SI. Czy
ćwiczenia sprawdzone w terapii innych zaburzeń okazują się tu
przydatne?
A.K .Nie ma naukowych dowodów na to, że tak zwana terapia zajęciowa jest skuteczna. Nie zostało bowiem dowiedzione, że stymulacja ruchowa stosowana w zaburzeniach integracji sensorycznej wpływa na pracę półkul mózgowych. Ćwiczenie konkretnych umiejętności, tak jak każda czynność wykonywana regularnie, owszem, przynosi efekty. Jeżeli będziemy ćwiczyć łapanie piłki, to dziecko nauczy się tego, ale już gry w piłkę ręczną czy siatkową niekoniecznie. A w terapii takich zaburzeń jak dyspraksja chodzi przecież o to, aby kształtować umiejętności przydatne w innych sytuacjach życiowych.
Niestety w Polsce szansa, że nauczyciel wykryje
dyspraksję u swojego ucznia jest wciąż niewielka. System orzekania
o specjalnych potrzebach edukacyjnych nie dysponuje narzędziami
badającymi dyspraksję i stopień jej zaawansowania. Nauczyciele
szkolnictwa ogólnego na ogół nie są świadomi jakie zaburzenia
rozwoju są skutkiem dyspraksji. Nie wiedzą jak zapobiegać
trudnościom szkolnym z tego wynikającym. Chyba, że nauczyciel
zetknął się z problemem dyspraksji za granicą, czy zasięgał
informacji na ten temat na stronach anglojęzycznych.
A.K. Jak taki nauczyciel może stwierdzić, że ma
do czynienia z dzieckiem dyspraktycznym skoro nigdy nie zetknął się
z tym pojęciem. Każdy nauczyciel powinien uświadomić sobie przede
wszystkim skalę zjawiska. Szacuje się, że 6% populacji dzieci jest
dotkniętych dyspraksją. Czyli w każdej klasie może być nawet
troje dzieci z tym zaburzeniem. Bez naszego
zaangażowania i wiedzy te dzieci nadal będą traktowane jako gorsze
i spychane na margines.
Małgorzata Kruszewska-Przygodzka - założycielka Fundacji Szkoła Niezwykła, KIEDYŚ pisała bloga www.dyspraksja.pl www.szkolaniezwykla.org.pl
Dyspraxia Foundation z Anglii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz