czwartek, 23 marca 2017

ROZWIJANIE TEORII UMYSŁU w PRAKTYCE.

 TEORIE UMYSŁU- RÓŻNE PODEJŚCIA.

Alan Leslie postuluje, że mechanizm, pozwalający na rozumienie zachowań innych ludzi (tzw. Mind Module) jest wrodzony, a jeden z jego przejawów stanowi zdolność do udawania, której początki można obserwować już u półtorarocznych dzieci. Za predyktor teorii umysłu uznawane jest także tworzenie wspólnego pola uwagi poprzez wskazywanie obiektów, które pojawia się już w pierwszym roku życia dziecka. 

 W toku rozwoju teoria umysłu pozwala na wnioskowanie o;
  •  myślach,
  •  przekonaniach
  • intencjach innych ludzi.
 Peter Mitchell natomiast jest zdania, że rozwój teorii umysłu zachodzi stopniowo, w miarę jak nasze skłonności przesuwają się od realizmu, do symbolizmu. U dzieci można to zauważyć przy okazji rozwoju zabawy.

Modułowość umysłu (Mind Module) oznacza, że  umysł może, przynajmniej częściowo, składać się z wrodzonych struktur neuronowych lub modułów, które mają różne, ustalone ewolucyjnie  rozwinięte funkcje (np. skłonność do dziedzicznej hetreotropii istoty szarej). Theory of mind module (TOMM) to wątek do zgłębienia i lepszego poznania, dzięki czemu nauczanie dzieci ze spektrum będzie bardziej optymalne


TRENINGI W ZAKRESIE TEORII UMYSŁU

TEORIA UMYSŁU system pojęć i reguł, który pozwala ludziom przewidywać i wyjaśniać zachowania innych osób poprzez odnoszenie się do nieobserwowalnych stanów umysłu tj. pragnienia, przekonania, intencje itp.

Terminy pokrewne
      czytanie w umyśle ‘mindreading’ (Baron-Cohen) zdolność do interpretacji działań własnych i innych jako kierowanych przez stany umysłu,

    umiejętność mentalizowania ‘mentalizing’ (Frith) zawdzięczamy jej zdolność przewidywania związków między zewnętrznymi stanami rzeczy a wewnętrznymi stanami umysłu

Dzieci muszą się uczyć rozmaitych rzeczy o świecie. Potrafią tego dokonać, ponieważ ich mózgi są w stanie tworzyć kopie, czy też reprezentacje ludzi, przedmiotów i zdarzeń. Reprezentacje „wprowadzają” świat do umysłu.

W drugim roku życia dzieci potrafią pójść dalej i tworzyć reprezentację tego, co inni ludzie zamierzają zakomunikować. Umysł tworzy te bardzo ważne nowe reprezentacje dzięki mechanizmowi, który „odłącza” reprezentacje od rzeczywistości. Odłączone reprezentacje nie są już kopiami świata. Można je z kolei połączyć z pragnieniami, myślami czy wspomnieniami innej osoby. Np. dziecko rozumie, że mama myśli o bananie „To jest telefon”, i się śmieje

Zatem warunkiem rozwoju dziecięcej TU jest rozumienie oraz zdolność do udawania, pozorowania (symulowania) – zabawy na niby.

3 formy udawania (A. M. Leslie):
  1. Substytucja przedmiotów.
  2. Udawanie zmian budowy przedmiotu.
  3. Wyimaginowane udawanie.
 
Proces, który znamionuje, że ktoś potrafi wczuć się w myśli, uczucia i intencje drugiej osoby, jest umiejętność przyjęcia roli.

Po odłączeniu reprezentacje mogą już same stać się przedmiotem myślenia i gry wyobraźni.

 Jeżeli dziecko ma wystarczająco wiele doświadczeń, to mechanizm mentalizowania pozwala mu zadziwiająco szybko uczyć się o przekonaniach i oszukiwaniu. W wieku 5 lat dziecko będzie już dysponowało podstawami dojrzałej TU.

Za niemożność mentalizowania w autyzmie może odpowiadać usterka mechanizmu odłączania, w wyniku której dziecko nie jest w stanie w normalny sposób przyswoić pojęć odnoszących się do stanów umysłu.

Podstawowe zadania do pomiaru ‘teorii umysłu’
         Test fałszywych przekonań 1- i 2-rzędu
         Test Pozór-Rzeczywistość
         Dziwne Historie
         Test faux-pas
         Test Oczu


Test faux pas: 

Basia kupiła Ani wazę na ślub.
 B ją przypadkowo potem stłukła, a A jej powiedziała, żeby się nie przejmowała, bo nigdy jej nie lubiła – dostała ją od kogoś na ślub.
W tym zadaniu trzeba przyjąć dwa stany umysłowe (Ani i Basi). Aby zrozumieć, na czym polega tu faux pas, trzeba umieć przyjąć stany mentalne obu tych osób. 

Dziewczynki w normie rozumiały to już w wieku 9 lat, chłopcy 11. 

1. czy ktoś powiedział coś, czego nie powinien był powiedzieć? – rozpoznanie faux-pas
Jeśli rozpozna, powie TAK, to następne pytania, jeśli NIE- koniec badania
2. kto powiedział coś, czego nie powinien? – rozumienie faux-pas
3. dlaczego X nie powinien był tego powiedzieć? – rozumienie stanu umysłowego osoby, którą ta wypowiedź dotknęła 
4. dlaczego X to powiedział? – rozumienie stanu umysłowego osoby, która to powiedziała

Winczura oparła się na treningu społeczno-poznawczym, który opiera się na ideach teorii umysłu „Nauka myślenia o myśleniu i rozumienia emocji” Steernemana.

     Trening ma bardzo szerokie zastosowanie- może być stosowany w celu stymulowania rozwoju 

    teorii umysłu u dzieci autystycznych z różnym stopniem zaburzeń

Program terapeutyczny
         Program składa się z 22 sesji, które podzielone są na 8 części (stopień trudności zadań rośnie)
         Sesje te opierają się na : planszach obrazkowych, historyjkach, scenkach kukiełkowych, zabawach tematycznych, krótkich opowiadaniach i filmach.

Sesje terapeutyczne:

Sesje 1-2: Poznawanie się,  przedstawienie siebie,  opowiadanie o sobie


   Zwracanie uwagi na sposób zawierania znajomości, opisywanie swojego wyglądu, zainteresowań, rodziny. Dzieci uczą się słuchać wypowiedzi innych. 

              Celem jest uświadomienie dziecku jego integralności, a zarazem odrębności od innych.

Sesje 3-5: Percepcja,  naśladowanie,  postrzeganie wizualne i słuchowe,  ukierunkowanie postrzeganie.


   Zwrócenie uwagi na percepcję wzrokową i słuchową, imitację słowną i motoryczną- bowiem stanowi to filary uczenia się i jest podstawą wytworzenia się teorii umysłu.

Sesje 6-8 : Nauka oceny sytuacji, stymulowanie rozpoznawania różnic między fantazją a rzeczywistością, przygotowanie do teorii umysłu.

  Nauka odróżnienia fantazji od rzeczywistości, oceniania sytuacji społecznej- trenowanie umiejętności odróżniania złudzenia od rzeczywistości, perspektywy percepcyjne i przekonania różnych osób mogą się różnić.


 Sesje 9-12 : Nauka rozpoznawania prostych emocji-złość, radość, smutek, strach.


  Trening rozpoznawania prostych emocji (odczytanie emocji jako rozumienie języka niewerbalnego- umiejętność interpretowania czyjegoś lub swojego stanu wew. Dzieci uczą się rozpoznawać emocje, na początku na fotografiach twarzy , potem na schematycznych rysunkach ludzi i zwierząt, następnie identyfikują proste emocje w konkretnych syt., później uczą się rozp. emocje zw. ze spełnieniem pragnienia


Sesje 13-15 : nauka udawania,  stymulowania wyobraźni.


  Trenowanie, pobudzanie wyobraźni, dzieci udają kogoś lub coś, angażują się w to, czynienie czegoś na niby rozwija wyobraźnię, stymuluje rozumienie języka niewerbalnego. Dziecko otrzymuje zabawki-dąży się do spontanicznego udawania.


Sesje 16-18: nauka spojrzenia z perspektywy innej osoby, stymulowanie rozpoznawania myśli innych ludzi


  Najważniejsza część stymulowania rozwoju teorii umysłu, stanowi pierwszy poziom przyjmowania punktu widzenia drugiej osoby (przekonanie I rzędu). Zadaniem jest zaaranżowanie syt. w której dziecko może zmienić sposób myślenia na podstawie różnicy w wydarzeniu.


Sesje 19-20: nauka myślenia o myśleniu innych ludzi

   
 Stymulowanie zdolności myślenia o myśleniu innych ludzi- przyjmowanie, wyobrażanie punktu widzenia drugiej osoby

Sesje  21-22 : nauka odczytywania emocji kognitywnych- zdziwienie, zaskoczenie, zażenowanie, zauroczenie

  Aby zrozumieć te emocje dziecko musi wiedzieć, że ich podstawą są przekonania, zadania polegają na rozpoznawaniu emocji zw. z  przekonaniami, wymagają one posługiwania się teorią umysłu ale i uwagi i rozumienia słownych instrukcji


LITERATURA:


  • WINCZURA B.Dziecko z autyzmem. Terapia deficytów poznawczych a teoria umysłu. 
  •  http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:p1ZGSp0kw4EJ:www.ejournals.eu/pliki/art/2764/+&cd=1&hl=pl&ct=clnk&gl=pl&client=firefox-b
  • https://issuu.com/impuls53b/docs/winczura_dziecko_z_autyzmem



polecam - https://issuu.com/wydawnictwojak/docs/jak_uczyc_cwiczenia











środa, 8 marca 2017

PIERWSZE DOROSŁE POLSKIE POKOLENIE AUTYSTÓW, które mówi o sobie.

 ŹRÓDŁO: 

http://plus.dzienniklodzki.pl/magazyn/a/ja-i-moj-autyzm-lubie-to,11855872

  JA I MÓJ AUTYZM .LUBIĘ TO.

Dorosło pierwsze pokolenie autystów. Zaburzenia zaczęto diagnozować ok. 20 lat temu. "Gdybym wiedziała wcześniej - mówi jedna z kobiet, która nie ma jeszcze ostatecznej diagnozy - było by mi łatwiej. Świadomość posiadania zaburzeń wiele zmieniła".


Asperger zostanie z nami do końca życia, trzeba nauczyć się z nim żyć.


"Dziwolągi - tak mówiono o nich w dzieciństwie, bo wyróżniały się za bardzo.

Agnieszka zapatrzona w Star Treka, Grażyna zamknięta na wszystko. Diagnoza Aspergera odmieniła ich życie. Na lepsze. Ma czterdzieści lat, kota i fioła na punkcie Star Treka. Ma też depresję i zespół Aspergera. To nieodłączni towarzysze jej życia, z którymi dopiero od niedawna uczy się współpracować. Musi, bo o poddaniu się nie ma już mowy.

Agnieszka Warszawa to wyjątkowa osoba. O sobie mówi: czubek, ale z trzecim mózgiem.
 Po mieście, jeśli już musi, porusza się komunikacją miejską, której nienawidzi. W uszach zawsze ma słuchawki z klasyką lub metalem, bo otoczenie słyszy każdą częścią swojego ciała. Jej mózg analizuje dane na pełnych obrotach i bez odpoczynku.

- Czasem myślę, że fajnie byłoby być pyskatą, otwartą na ludzi i silnie scalać informacje, które dochodzą do mózgu. Chciałabym powiedzieć światu więcej, co czuję, jak czuję i co wiem, ale czy być całkowicie neurotypowa? Niekoniecznie. Akceptuję swój autyzm - mówi.

Dzieciństwo i okres dorastania były bardzo burzliwe. Mówi, że mieszkała za kanapą z kolekcją resoraków, plastikowych żołnierzyków i narzędzi. Encyklopedie medyczne i podręczniki do fizyki były jej szkolnymi lekturami. Beletrystyka nie wchodziła w grę. Czuła wstręt do rówieśników, niezrozumienie, naiwność, aspołeczność, faszerowana jednocześnie witaminami, które miały wyleczyć ją z dziwactwa. Wtedy autyzm nie był tak powszechny, a specjaliści stawiali dopiero pierwsze diagnozy. Agnieszka należy dziś do pokolenia pierwszych dorosłych zdiagnozowanych autystów. Ona uczy się życia, a my uczymy się żyć z nią.

Ostateczną diagnozę o autyzmie usłyszała mając dopiero ponad trzydzieści lat i spory bagaż doświadczeń. Była detektywem sklepowym, pijarowcem, archeologiem, informatykiem, a nawet kontrolerem biletów. Najbardziej pociągała ją jednak animacja filmowa.
- Pokochałam tę pracę, zaczęłam rozumieć świat i jeszcze mocniej budzić świadomość. Mogłam obserwować dużo starszych znajomych ze studia, poznawać zachowania społeczne, patrzeć ich schematami, obserwować mimikę i niuanse pozawerbalne, które zawsze mi umykały. Niestety, świat animacji łódzkiej szybko się skończył, a ja bardzo cierpię z powodu zmian, więc pozostałe lata spędziłam na pielęgnowaniu depresji - wspomina.

Do psychiatry trafiła nie z autyzmem, a myślą zakończenia życia. Miała dość oczekiwań stawianych wobec niej i niezrozumienia. Jeszcze nie wiedziała, że to wszystko napędza autyzm. 

Terapia od czasu diagnozy trwała prawie dwa lata, ale razem z nią przyszło nowe życie. Większe zrozumienie siebie i świata.

- Jestem spokojniejsza. Dziś mogę odeprzeć argumenty atakujących mnie ludzi, dla których jestem dziwolągiem. Mogę się nie wstydzić tego, że jestem inna, że mam pewne tiki, inną mimikę, że przez dyspraksję czasem uderzę w drzwi zamiast zwyczajnie wejść do pokoju. A gdy ktoś powie „zdejmij słuchawki”, mogę odpowiedzieć: halo, ale mam prawo je mieć - mówi Agnieszka.

 Zaburzenia zaczęto diagnozować stosunkowo niedawno, bo około 20 lat temu. Fundacja Jasia i Małgosi opublikowała ostatnio raport pokazujący, że dorosłe osoby z autyzmem mają utrudniony dostęp do dobrej pracy i opieki medycznej. 

W przeciwieństwie do dzieci, na których leczenie kładzie się nacisk. 

Dorosłe osoby ze spektrum autyzmu wydają się być zapomniane przez system opieki.

O pieniądzach nie rozmawia. To cecha autystów. Nie potrafią mówić o potrzebach, przeliczać je na złotówki czy euro. Nie potrafią walczyć o swoje. Agnieszka, choć pracuje, zarabia niewiele, ledwo wiąże koniec z końcem. O wsparcie nigdy nie poprosi, bo z autyzmu się nie wyrasta.


Postawienia ostatecznej diagnozy nie doczekała się Grażyna. Dziś 39 - letnia mama autystycznego chłopca, żona i grafik komputerowy. Na zewnątrz normalna kobieta, w środku wulkan emocji. Gdyby nie problemy z synem, pewnie do dziś nie miałaby świadomości, że to Asperger sporo namieszał w jej życiu.
- Nie mam ostatecznej diagnozy, bo teraz taki papier niczego w moim życiu nie zmieni. Gdybym jednak wiedziała wcześniej, było by mi łatwiej. Świadomość posiadania zaburzeń wiele zmieniła - mówi.

Wychowała się w małej wiosce na Podlasiu. O autyzmie nikt tam wtedy nie słyszał. Gdy rówieśnicy biegali po łąkach i polach, ona stała w cieniu.
- Bardzo chciałam z nimi iść, ale nie umiem działać tak jak oni. Zanim coś zrobię, muszę poznać schemat, taką instrukcję obsługi, którą punkt po punkcie mogę realizować. Zawsze przez to byłam odosobniona i ograniczona, do momentu opracowania wielu instrukcji, które w tej chwili stosuję - wspomina Grażyna.
Wycofana społeczne, zamknięta w sobie, nazywana niegrzecznym dzieckiem. Nikt nie zauważał, że potrzebowała pomocy. Ale i nie prosiła o nią, bo nie umiała, nie wiedziała też, że jej potrzebuje. Nawet wtedy, gdy do szkoły przyszła tylko w fartuszku. O tym, że nie założyła spódnicy i bluzki, zorientowała się dopiero tam. Ze wstydu siedziała w ławce do końca zajęć, nie wstawała nawet do toalety.
- Ojciec też nigdy mnie nie rozumiał, krzyczał na mnie, mówił, że nie powinnam tak czy tak się zachować. A ja w myślach pytałam siebie: to jak mam się zachować? Jaka powinnam być? Teraz wiem. Pracuję z synem, wiem co on czuje i wiem, że ja czułam to samo. Dzięki temu mogę mu pomóc bardziej niż osoba zupełnie zdrowa - przyznaje Grażyna.

Pierwszy pomocną rękę wyciągnął do niej jej największy wtedy wróg - liderka klasy. Buntowała rówieśników i urządzała igrzyska żartów z Grażyny. Pewnego dnia chwyciła ją za rękę i zaciągnęła do psychologa. Czekała pod drzwiami aż skończy terapię. Z wroga stała się przyjaciółką. To był początek terapii, której Grażyna potrzebowała. Po rozmowach ze specjalistą ośmieliła się wyjechać do Łodzi i tam zacząć trudne studia z inżynierii systemów komputerowych, a później grafiki. To była ucieczka od środowiska, w którym była napiętnowana.

- To mój konik, kocham to. Mam opanowane do perfekcji programy graficzne i uwielbiam dzielić się umiejętnościami. Po studiach wykładałam na uczelni i z nie czułam się zblokowana w kontakcie ze studentami.
Mogłam godzinami opowiadać im i pokazywać, jakie cuda graficzne można stworzyć. Sukcesem była dla mnie bardzo wysoka wśród wykładowców ocena moich zajęć wystawiona przez studentów. Jesteśmy dziećmi w jednej dziedzinie, a perfekcjonistami w innej - mówi.
Siłę i determinację, którą dziś ma, pomógł jej zdobyć mąż, a wcześniej kolega ze studiów. Był przy każdych jej emocjonalnych „odlotach”. Kiedy szlochała do utraty tchu, kołysała się bezwładnie i bez kontaktu na fotelu, kiedy chciała skończyć ze swoim życiem. Po latach razem poznali diagnozę.

- On już wcześniej wiedział, że coś jest ze mną nie tak. Dzięki niemu żyję w społeczeństwie. Czy potrafiłabym to robić, gdybym nie była w tak dobrym stanie psychicznym jak teraz? Chyba nie - przyznaje Grażyna. - Do dziś wspierają mnie psycholog i psychiatra.

W pracy, jej Aspergera przyjęli naturalnie, jak diagnozę przeziębienia. Nadal jednak wielu z nas uważa, że spektrum autyzmu to choroba psychiczna powodująca mocne upośledzenie umysłowe.

- Zabawne, ale boję się wychowawczyni mojego syna. Typ władczyni, postawna kobieta z donośnym i twardym głosem. Tacy ludzie mnie blokują, wywołują napad płaczu. Próbowałam jej powiedzieć kiedyś, że z synem trzeba trochę inaczej pracować, że ja też mam Aspergera, że żyjemy normalnie. Stwierdziła, że wszystko wie, bo była na kursie, po czym atakowała słownie. Rozpłakałam się, poczułam się mała, prosiłam żeby mówiła ciszej. Mimo płaczu, żegnając się, wyciągnęłam do niej rękę, ona tego nie zrobiła. Napisała notatkę, że podczas wizyt w szkole życzy sobie kontaktu z mężem, nie ze mną. 

Nie odpuściliśmy, na następne spotkanie przyszliśmy razem. Asperger zostanie z nami do końca życia, trzeba nauczyć się z nim żyć".

Poczytajcie jeszcze - >

wtorek, 28 lutego 2017

CZY WCZESNA TERAPIA wyzwala dzieci z izolacji?


Kiedy myślenie czyni samotnym

(Wenn das Denken einsam macht )
DIE ZEIT 36/2004)
Jörgen Lang. Tłumaczył Paweł Ptok.

 „Jeszcze raz od nowa” woła Max , nawet jeśli historia się nie skończyła. Droga jest celem: ze sztywnym spojrzeniem chłopiec rozwala swoje kunsztownie ułożone klocki, układa od nowa i znowu psuje. Ale biada, kiedy jego mała siostrzyczka Anna* burzy pozorny nieporządek. Wtedy piszczy przeraźliwie, a jego twarz zniekształca się. Jeszcze gorzej jest, kiedy rodzice zakłócają jego rytm dnia: kiedy rano pierwsi otwierają drzwi, pomimo, że jest to jego zadanie; kiedy wkładają mu najpierw sweter, chociaż jest kolej na spodnie; kiedy smarują margaryną chleb, chociaż chce z samą marmoladą. Wtedy Max płacze, drży na całym ciele, bardzo trudno jest go uspokoić.
Rodzice myśleli bardzo długo, że ich syn jest nadpobudliwy. Ale wtedy pediatra wysunął przypuszczenie, które teraz potwierdził specjalista: „On żyje trochę w swoim własnym świecie”. Max cierpi na zespół Aspergera, szczególną formę autyzmu (zobacz ramka). Typowe dla dotkniętych ludzi jest to, że prawie nie są w stanie nawiązać przyjaźni, gestykulacja oraz mimika są ograniczone, koordynacja ruchów szwankuje; reagują napadami złości na najmniejsze zmiany w przebiegu dnia. Tak jak dyslektycy z powodu trudności w czytaniu walczą z alfabetem, tak samo ludzie z zespołem Aspergera nie są w stanie zrozumieć społecznych wskaźników odrzucenia albo sympatii.

Angielski psycholog Tony Attwood nazywa to „ślepotą umysłu” i wyjaśnia, dlaczego ludzie nią dotknięci czytają chętniej książki naukowe niż literaturę piękną: te pierwsze wymagają znacznie mniej „zrozumienia dla ludzi i ich myśli, uczuć i doświadczeń”. 

Przy tym Aspergerowcy już od dzieciństwa wyróżniają się niesłychanie poprawnym, prawie pedantycznym językiem i nadzwyczajnie bogatym zakresem słownictwa, którego jednak nie używają do dialogu i komunikacji. Do tego dochodzi czasami niepokój motoryczny i problemy z reakcją na bodźce: są nadwrażliwi na dotyk. Zmysł węchu i słuchu są tak rozwinięte, że czasami może dojść do napadów paniki.

„Nie powinno cię obchodzić, co robię”, tłumaczy Max swojej dwuletniej siostrzyczce, „musisz to zaakceptować”. W zanadrzu ma też takie same komentarze dla swoich rodziców: „Jesteś dla mnie złym wzorem”. Przy tym przeprowadza on dla siebie ciągle te same stereotypowe rytuały, gra ciągle w te same stereotypowe gry: buduje „krajobrazy”, kieruje lub „parkuje” samochody i pociągi. „Mogę wam opowiedzieć coś o halach dworcowych”, woła podskakując radośnie i pokazuje dzieciom znajomych nową książkę o kolejach. Ale jego fascynacja nie spotyka się z zainteresowaniem. Chwilkę później znowu sam bawi się w piaskownicy. Macha z podniecenia rękami, ciągle wydobywając z siebie dźwięki. Jednak między bezsensownymi zbitkami słów pojawia się czasem niezwyczajne wyznanie: „Mamo, życie jest czasem dla mnie takie ciężkie”
Nie jest jasne, kiedy kończy się „normalne” zachowanie i zaczyna się autyzm. 


Ale co jest z „innymi” autystami, którzy nie rzucają się tak w oczy? Helmut Remschidt jest dyrektorem uniwersyteckiej kliniki psychiatrii i psychoterapii wieku dziecięcego i młodzieńczego w Marburgu. Na światowym kongresie psychiatrii dzieci i młodzieży (IACAPAP) w Berlinie, uczynił ten rodzaj autyzmu przedmiotem sympozjum. 

„Jednym z moim pierwszych pacjentów był aspergerowiec”, przypomina sobie, „to było w 1968 roku”. Już wtedy było to zjawisko znane w psychiatrii dzieci i młodzieży, chociaż nie pod dzisiejszą nazwą. Zaburzenie zostało nazwane imieniem austriackiego pediatry Hansa Aspergera, który w 1944 ukuł termin „autystyczna psychopatia”, dla lżejszej formy autyzmu cechującej się przeciętną lub ponadprzeciętną inteligencją. Pacjenci z syndromem Aspergera na pierwszy rzut oka się nie wyróżniają: potrafią mówić i nie uważa się ich za opóźnionych. Sześć lat temu zespół Aspergera stał się tematem w Niemczech, tak głosi stowarzyszenie „pomoc dla autystycznego dziecka” (Bundesverband „Hilfe für das autistische Kind”)


W społeczeństwie pacjenci z zespołem Aspergera są postrzegani jako cudacy.

Naukowcy wychodzą dziś od tego, że zespół Aspergera jest uwarunkowany genetycznie – nie traumatycznymi doświadczeniami, jak przez długi czas sądzono. Jednak wiele jest jeszcze zagadek. Rozważa się także uszkodzenia mózgu przed lub podczas narodzin: Zaburzenie w rozwoju sieci neuronowych być może upośledza przetwarzanie bardziej złożonych informacji. Jako przyczyny są uważane także defekty neuropsychologiczne. Dotyczą one oprócz braków motorycznych i przestrzennego postrzegania świata, także zdolności przypisywania innym konkretnych odczuć, łączenia części w całość, powoływania się na zapamiętane fakty. 

Dylemat aspergerowców: Nie potrafią użyć ani uporządkować swojej encyklopedycznej wiedzy, gdyż przeważa u nich przechowywanie wiedzy.

 Naukowiec ostrzega przed stereotypami: „Nie wszyscy aspergerowcy są ponadprzeciętnie inteligentni”. Jednak prawie nie ma wśród nich pacjentów upośledzonych umysłowo. Dla Ursuli Franke nie mówi to nic o umiejętnościach radzenia sobie z życiem codziennym. Co komu po IQ 136, kiedy ta osoba ciągle spóźnia się do szkoły ?. Zastępca kierownika centrum terapii autyzmu (ATZ) w Kolonii zajmuje się od lat skutkami zespołu Aspergera. 

Jeden z „klientów”, jak nazywa się ich w ATZ ma 16 lat. Jego terapia jest tymczasowo zakończona. Franke pomagała przygotować mu się między innymi do matury: „Przy tym trzeba było dokładnie opisać strukturę planu dnia” – tłumaczy terapeutka. Nadać strukturę znaczy nauczyć się reguł: Co mam zrobić, żeby punktualnie rano wstawać? Jak mam sobie poradzić z zadaniami domowymi? Jak często muszę zmieniać bieliznę? Kluczowym problemem wielu aspergerowców jest organizowanie sobie czasu. Ciężko im przyzwyczaić się do punktualności. Argumentacja, jaką stosuje dyplomowana pedagog, jest następująca: „Żyję we wspólnocie, a nie na wyspie. Trzeba żyć według reguł, żeby się dogadać. Kiedy chce się zrobić maturę, a nigdy nie przychodzi się punktualnie, ma się problemy”. Tajna broń terapeutki: pisemne umowy.

Dyscyplina jest tylko jedną częścią terapii. Są filmy wideo i scenki z podziałem na role, za pomocą których pacjenci ćwiczą kontakt wzrokowy lub mogą się nauczyć, jak się czyta uczucia z twarzy. Ćwiczy się także takie rzeczy: Jak nawiązać z innymi kontakt? Jak się zachować na klatce schodowej albo przy wejściu? Według doświadczenie pani Franke problemem jest to, że bardzo inteligentni ludzie mogą nie sprostać prostym wyzwaniom. Rodzice i nauczyciele reagują na to konsternacją.  Osoby dotknięte tym zespołem oraz ich rodzina i znajomi muszą nauczyć się radzić sobie z tym syndromem.

 Remschmidt trzeźwo ocenia rozwój diagnostyki: „Nie wierzę, że dzisiaj jest więcej przypadków niż kiedyś”. Zespół po prostu jest bardziej znany, większa uwaga społeczeństwa, diagnoza lepsza. Jeśli rzeczywiście jest to sprawa dziedziczna, mogłoby to wskazywać na stosunkowo dużą liczbę nieujawnionych przypadków – jeśli weźmie się pod uwagę wszystkich tych dziwaków i samotników, który noszą w sobie niezdiagnozowane cechy autystyczne. „Są tacy, którzy umieją się przebić” – mówi Ursula Franke – „oni są wtedy nazywani cudakami”.

    Ben mieszka dzisiaj w swoim własnym mieszkaniu sam, tak jak wielu aspergerowców. Helmut Remschmidt potwierdza: „Znaleźć partnera jest dla nich dużym problemem.”. Ben mówi : Trudno jest mi oszacować: ile mojej osoby potrafi znieść ktoś inny?”. Ma opiekuna prawnego w sprawach urzędowych i zawodowych. Znalazł pracę w sklepie zakładu pracy chronionej. „Kiedyś tacy ludzie byliby profesorami”, użala się jego matka.Czego do dzisiaj nie może zrozumieć to biurokracji, arogancji i braku zrozumienia, na który natrafiła u fachowców. „Zawsze winna jest matka” mówi myśląc o pedagogach, lekarzach, poradniach zawodowych, opiece społecznej, które ją zbyły, a jej troskę o dziecko potraktowały jako „chimery nadopiekuńczej matki”. O zespole Aspergera nikt w tych miejscach nie słyszał – przynajmniej do połowy lat dziewięćdziesiątych. Często problemy z zachowaniem jej syna interpretowano tam jako wynik błędów w wychowaniu. Na właściwy trop naprowadził Bena dopiero artykuł z holenderskiej gazety, który traktował o podobnym przypadku. Ale Ben miał wtedy już 36 lat.

Jak by mogło przebiegać jego życie, jeśli jego zaburzenie osobowości byłoby wcześniej rozpoznane i gdyby przebył terapię już w podstawówce? 

            Helmut Remschmidt ostrzega jednak przed nadmiernymi oczekiwaniami: „Na zespół Aspergera nie ma lekarstwa.. Podczas terapii trzeba pracować z „osobistym potencjałem osoby dotkniętej tym syndromem”, chodzi o ćwiczenia, jak poradzić sobie z codziennością, a nie o psychologię duszy.



Źródło: 

DIE ZEIT 26.08.2004 nr. 36

poniedziałek, 27 lutego 2017

TEORIA UMYSŁU -TEORIA SŁABEJ KOHERENCJI- TEORIA ZABURZONYCH FUNKCJI WYKONAWCZYCH.


JAK  ZROZUMIEĆ FUNKCJONOWANIE DZIECKA Z AUTYZMEM .


Uta Frith w książce pt. „Autyzm   analizuje trzy teorie usiłując rozwiąz zagadkę trudności z jakimi borykają się dzieci: 
  1. Teorię Umysłu (tzw. ślepota na stany umysłowe),
  2. Teorię Słabej Spójności Centralnej,
  3.  Teorię Zaburzonych Funkcji Wykonawczych
Każda z trzech przedstawionych teorii wyjaśnia zachowania osób z zaburzeniami ze spektrum autyzmu i pomaga ich lepiej zrozumieć, interpretując różne aspekty funkcji mózgu.
 Teoria umysłu koncentruje się wokół zdolności, dzięki którym człowiek potrafi odnaleźć się  w nowej dla niego sytuacji.  Podłożem tej umiejętności jest :
  • prawidłowe operowanie symbolem,
  •  stworzenie wspólnego pola uwagi oraz 
  • różnicowanie swoich potrzeb i myśli od perspektywy kogoś innego (Pisula, 2010). 

Takie domyślanie się co ktoś teraz myśli i czuje może sprawiać autystykom problem.

Zaburzenie w obszarze teorii umysłu skutkuje pogorszeniem funkcjonowania dziecka w przestrzeni społecznej.

Autystyk może zamknąć się w swoich przewidywalnych i bezpiecznych schematach by uniknąć lęku i napięcia w interakcji międzyludzkiej. 


Hipoteza ślepoty na stany umysłowe głosi iż osobom z autyzmem brakuje umiejętności intuicyjnego i automatycznego przypisywania innym stanów umysłowych. W literaturze można znaleźć informacje na temat braku u tych osób „teorii umysłu”,umiejętności mentalizowania, lub czytania w myślach. Wszystkie to określenia odnoszą się do trudności jakie mają autystycy w przypisywaniu innymosobom przekonań i przewidywaniu na tej podstawie ich zachowań, a także na „odczytywaniu” ichmyśli i określaniu uczuć. Deficyt ten może wpływać w dużej mierze na trudności w funkcjonowaniu społecznym i komunikowaniu się osób z autyzmem.


Deficyt w tym obszarze powoduje problem w zrozumieniu :



  • naprzemienności interakcji, 


  • udziału emocji rozmówcy w przebiegu kontaktu,


  •  używania metafor czy technik manipulacji (Pisula, 2010).

Neurony lustrzane pozwalają człowiekowi zrozumieć kontekst sytuacji społecznej oraz stworzyć zachowanie adaptacyjne do wymogów otoczenia. Działanie tych komórek jest podstawą teorii umysłu (Szwajda, 2014).


Dzięki prawidłowej aktywności tego obszaru dziecko ma umiejętność odzwierciedlania stanów innych ludzi, co powiązane jest ze społecznym uczeniem się empatii (Rostowski, Rostowska, 2014).


Rozumienie intencji rozmówcy umożliwia człowiekowi elastyczną poznawczą w każdej chwili oraz obniża lęk przed nowymi sytuacjami.


Neurony lustrzane zlokalizowane są m.in.: w korze ruchowej (Pacholik- Żuromska, 2011). Zaburzenie w obszarze neuronów lustrzanych pomaga zrozumieć podłoże neurologiczne tej choroby (Szwajda, 2014).

 Dzieci, które posiadają wysoki iloraz inteligencji mogą sobie radzić na różne sposoby. Stosunkowo poprzez dobrze rozwiniętą spostrzegawczość i myślenie, są w stanie naśladować innych dostosowując się w pewnym sensie do wymogów sytuacji społecznej (pretend to be normal).



Sometimes I pretend to be normal, but it gets boring so I go back to being myself.


Hipoteza słabej koherencji centralnej odnosi się do faktu, iż osoby z autyzmem mają trudności z postrzeganiem całości w złożonych bodźcach i raczej koncentrują się na pojedynczych elementach danego bodźca. Na przykład, osoba, która widząc narysowane koło a w środku tego koła dwie kropki, pomiędzy nimi linię pionową, a pod linią pionową linię poziomą identyfikuje ten rysunek jako twarz charakteryzuje się silną koherencją centralną. Natomiast osoba, która widzi w tym rysunku tylko poszczególne elementy i nie scala ich w jedność, ma słabą koherencję centralną. Osoby z autyzmem często mają trudności z integrowaniem sygnałów i preferują styl przetwarzania informacji, który koncentruje się na szczegółach. Może to być pomocne w rozwiązywaniu niektórych zadań (np. szukanie ukrytych figur), ale w interpretowaniu zjawisk społecznych i umiejętności mentalizowania może stanowić przeszkodę. 

 Tony Attwood twierdzi, że silna centralna koherencja oznacza, że osoba bez trudu określa, co jest w danej sytuacji najważniejsze, a co zbędne.Mamy hierarchię priorytetów i zazwyczaj priorytetem jest zauważanie ludzi i rozmów, a nie wzorów na dywanie czy włączników światła (Attwood, 2013).


 Żeby zrozumieć ten aspekt słabej centralnej koherencji, można sobie wyobrazić, iż ogląda się świat przez papierową tubę przyłożoną do jednego oka, jak przez teleskop, podczas gdy drugie oko jest zamknięte: widzimy szczegóły, ale nie dostrzegamy ich kontekstu (Attwood, 2013).

KOHERENCJA A NAUKA. 

Rówieśnicy dziecka z zespołem Aspergera/ASD mają szerszą perspektywę poznawczą niż ono. Podczas nauki w klasie problemem może się okazać nie uwaga jako taka, ale punkt koncentracji. 

 Uczeń z ZA/ASD ma trudności z kończeniem niektórych działań na czas, ponieważ jest nadmiernie zajęty detalami, koncentruje się raczej na elementach niż na całości.

Nauczyciel lub rodzic musi niekiedy wyjaśniać dziecku, na czym powinno się skupiać. Najnowszym terminem jest monotropizm (Murray, Lesser i Lawson, 2005). Osoba z zespołem Aspergera posługuje się nietypowymi strategiami alokacji uwagi, w związku z czym duże obszary potencjalnych informacji nie są rejestrowane poznawczo. Prowadzi to do fragmentarycznego widzenia świata. Osoba może poznawać wyizolowane fakty, ale może mieć problemy z całościową ich analizą […] Dziecko, które musi zanalizować skomplikowaną informację, jest w stanie złożyć dwa jednoczesne zdarzenia w spójną całość i przetworzyć tę informację na głębszym poziomie. Szybko odkrywa centralny, koherentny temat. Jednak dzieci i dorośli z autyzmem mają problem z określeniem, co jest istotne, a co zbyteczne, i z rozszyfrowaniem całościowego wzoru czy znaczenia po to, by stworzyć strukturę umysłową. W celu opisania tego stylu przetwarzania informacji psycholodzy posługują się terminem słaba centralna koherencja. 

 Zainteresowania powinny wpisywać się w spójny układ z innymi rzeczami, które się lubi i których się nie lubi, nie powinny zaś być suchym faktem.

Wspomnienia, nasze doświadczenia są oparte o związki między wyodrębnionymi zdarzeniami a szerszym obrazem wiedzy, do którego fragment ten powinien pasować.  

Dążenie do spójności i zdolność korzystania z kontekstu są tym samym (Frith, 2015) 

Uta Frith zwraca uwagę, na fakt iż mózg osób z autyzmem „pracuje” inaczej niż u osób z normalnym systemem poznawczym. 



Słaba koherencja wyjaśnia talenty i trudności osób z zespołem Aspergera/ASD w zakresie umiejętności poznawczych, językowych i społecznych. Można więc powiedzieć, że dana osoba potrafi niekiedy dostrzec detale i połączenia, których nie zauważają inni ludzie o odmiennej strukturze umysłowej. Zauważanie nowych połączeń i reprezentacji może przyczynić się do sukcesu w zawodzie naukowca lub artysty, podczas gdy zwracanie uwagi na szczegóły to zaleta prawnika, księgowego lub redaktora pracującego nad korektą maszynopisu. 

Jedną z wad słabej centralnej koherencji, jest to, że szkolne działania, w których potrzebne jest jednoczesne przetwarzanie informacji z wielu różnych źródeł, zabierają dziecku więcej czasu i wymagają powtórek oraz wytrwałości w odszyfrowywaniu wzoru (Attwood, 2013).

Hipoteza zaburzonych funkcji wykonawczych mówi o tym, że działaniom i uwadze wielu osób z autyzmem brakuje kontroli z wyższego poziomu tej z wykorzystaniem tzw. procesów odgórnych (top -down processing). 
Procesy odgórne uczestniczą w złożonym przetwarzaniu napływających bodźców i są  związane z wcześniejszym doświadczeniem. Konsekwencją braku kontroli odgórnej są trudności w kierowaniu własnym zachowaniem, zwłaszcza jeśli nie ma ono charakteru rutynowego.  
Zaburzenie funkcji wykonawczych może być przyczyną dużej liczby zachowań stereotypowych, zawężenia zainteresowań u osób z autyzmem i deficytów w skupianiu uwagi.
 Czy to oznacza zatem, że osoby te nie są w stanie zrozumieć interakcji społecznych? 
 Doświadczenie specjalistów pozwala twierdzić, że uczenie rozumienia i odczytywania stanów umysłowych innych osób może być skuteczne, jednakże ludzie z zaburzeniami ze spektrum autyzmu nie będą w stanie uniknąć problemów w interakcjach społecznych. Mimo wielu imponująco skutecznych metod nauczania umiejętności społecznych, które są do naszej dyspozycji nadal bardzo ciężko jest osiągnąć cel, którym jest ukształtowanie u osób z autyzmem typowego repertuaru umiejętności społecznych.



PRAKTYKA w TEORII UMYSŁU - TUTAJ

 

Literatura:

  1. Pisula, E. (2012). Autyzm: przyczyny, symptomy, terapia. Wydawnictwo Harmonia.
  2. Rostowska, T., & Rostowski, J. (2014). Rola systemu lustrzanych neuronów w rozwoju języka i komunikacji interpersonalnej. Psychologia Rozwojowa, (19/2), 49-65.
  3. Szwajda, U. (2014). O mówieniu bez komunikowania, czyli dyskurs i interakcja w autyzmie. Charakterystyka trudności. Socjolingwistyka, (28), 93-107. 
  4.  http://fundacja.krokpokroku.org/newsletter/newsletter_nr_8_2013.pdf
  5.  https://autyzmwszkole.com/2015/09/16/ukladanka-slaba-koherencja-czyli-swiat-w-szczegolach/
  6. Tony Attwood: „Zespół Aspergera…”, Harmonia Universalis, Gdańsk 2013
  7. Uta Frith: „Autyzm Wyjaśnienie tajemnicy”, GWP, Sopot 2015

 http://www.myaspergers.net/adults-with-aspergers/liane-holliday-willey-pretending-to-be-normal/


 http://neuropsychologia.org/autyzm-i-teoria-umyslu


czwartek, 23 lutego 2017

NOWOŚĆ! NEWS! AKTUALNOŚCI

Dziękuję za 16 tys wyświetleń.

Dla Was się zmieniamy, weryfikujemy nasze poglądy, dążąc do lepszej jakości bloga. Jesteśmy po rozmowach z niektórymi merytorycznymi autorytetami w kraju i na świecie - w temacie Hipotonii. Będziemy zamieszczać i tłumaczyć ciekawe artykuły Dr A. Kirby , Dr S. Kastner i z naszego podwórka Dr J. Ławickiej, aktywnie działającego Polskiego Towarzystwa   Mutyzmu   Wybiórczego( opierającego się na pracy Maggie Johnson). 

Na blogu będziemy zamieszczać również nasze przemyślenia - z własnego doświadczenia- po wnikliwej obserwacji dzieci, nastolatków czy dorosłych , często bazując na doświadczeniach i zmaganiach rodziców. Pozdrawiamy:)


Thank you for your 16 thousands visits.

For you we are changing, verifying our views to reach better quality of our Blog. We are after conversation with some essential authorities in country and in the world – in subject of Hypotonia. We will post and translate interesting articles of Dr A. Kirby , Dr S. Kastner , and from Poland Dr J. Ławicka, as well as acting actively Polish Society for Selective Mutism (which is basing on work of Maggie Johnson).

On this Blog we will post also our thoughts - from our experience – after depth analysis of kids, teenagers and adults, quite often based on experiences and struggles of parents. Greetings:)

wtorek, 21 lutego 2017

DRAMA jako TWÓRCZA TERAPIA LOGOPEDYCZNA .

DRAMA w rozwijaniu kompetencji językowej u dzieci z ZA.


Jestem logopedą i przez jakiś czas pracowałam w konwencji gabinetowej. Dość często dzieci ze spektrum autyzmu (ZA), sprawiały, że czułam dużą niemoc. Trzeba było poszukać innych rozwiązań i innych strategii. Mozolnie powtarzane ćwiczenia , wiele nie wnosiły, a sprawiały, że ćwiczenia i nauka robiły się nudne. Poznałam też klasyczne TUSY (Treningi Umiejętności Społecznych) i pomyślałam bardziej o warsztatach niż o wykładach typu: Macie tak czuć a nie tak.... lub Pani na zdjęciu A uśmiecha się co więc czuje? Kurcze to nie o to biega, to się ma nijak do realnego życia pomyślałam. Przeglądając kiedyś neta natrafiłam na coś ciekawego i tu zamieszczam: 

Program Floor time i dramę w terapii logopedycznej zastosowaną przez Karinę Szafrańską. Floor Time – to program wszechstronnej stymulacji rozwoju dziecka, z naciskiem na rozwój emocjonalno-społeczny (Stanley Greenspan) czyli coś co zaczęło mnie kręcić ostatnio. Głównym celem jest sprawienie by dziecko stało się elastyczne, zyskało umiejętność koncentracji i dwustronnej komunikacji ze światem.


Ważną strategię FLOOR TIME stanowi "przywództwo" dziecka.


Terapeuta lub rodzic jest tutaj pobocznym asystentem, natomiast pacjent reżyserem swoich poczynań. Terapia ma formę dramy.


POLECAM:
http://vfire.up.krakow.pl/biblio/splendor/expertus3e.cgi?KAT=%2Fpublic%2Fexpertus%2Fpar%2Fedu%2F&FST=data.fst&FDT=data.fdt&ekran=ISO&lnkmsk=2&cond=AND&sort=-1&mask=2&F_00=10&V_00=Drama+


http://niegrzecznedzieci.org.pl/projekty/2009-drama-w-rozwijaniu-kompetencji-komunikacyjnych-u-dzieci-z-za/

W SAMO SEDNO. Jak pomóc Asowi i swojej rodzinie.

Jestem świeżo po dość interesującym wykładzie dr. Joanny Ławickiej. Przetrawiłam, obrobiłam a teraz dziele się z Wami:)

Jak ogarnąć to wszystko? Co jest najważniejsze?


1. SZCZEROŚĆ W RELACJACH RODZINNYCH Z DZIECKIEM AUTYSTYCZNYM, jest niezwykle ważna. Pozwala szybciej skonfrontować się z samym sobą  i zweryfikować swoje życzenia  w relacjach na przyszłość.
 
Jeżeli mówisz cały czas o tym samym/bawisz się w to samo , możesz być dla mnie po prostu nudny.
Jeżeli zadajesz setki pytań i pytasz bez wytchnienia wiedz że bardzo lubię z Tobą rozmawiać , ale teraz nie mam siły i jestem zmęczony.

2. ELASTYCZNOŚĆ - w zabawie,/w myśleniu, /w przeżywaniu  emocji/, w uczeniu się na błędach.
W ZABAWIE: 
Poszerzamy zakres i rodzaje zabaw dziecku ( wprowadzając je w grupę rówieśniczą, obserwując jednocześnie idee komunikacyjną i motywację dziecka,).
Jak jej nie ma zaczynamy od zabawy 1-1 ( dostrajając się do świata dziecka i poszerzająć jego doświadczenie, przemycamy propozycje naszych zabaw, przynajmniej próbujemy:).

W MYŚLENIU:
np. Jestem na Ciebie zła , bo nie posprzątałaś biurka. Oznacza to
że jestem zła tu i teraz
że nie jestem złym człowiekiem w ogóle
nie oznacza , że przestanę Cię kochać i akceptować.

W PRZEŻYWANIU/ODCZYTYWANIU EMOCJI:
Nasze emocje się zmieniają, nie są ciągle takie same.W realnym życiu, że np. ktoś  się uśmiecha , nie zawsze oznacza radość, ważny jest tu kontekst społeczny i co za tym idzie.

UCZENIE SIĘ NA BŁĘDACH- Jeżeli popełniamy błąd w pisaniu  to znaczy, że musimy zmienić sposób myślenia i pisania danej litery , a nie z uporem maniaka pisać dalej błędnie.Trzeba  poprawić błąd, uczenie się na błędach i wyciąganie wniosków to kluczowa sprawa.



3. OSIĄGANIE NIEZALEŻNOŚCI JAKO DOSTOSOWANIE SIĘ DO WYMAGAŃ ŻYCIA.
Pokazujemy dziecku, że życie w dorosłości niesie ze sobą określone wymagania (i wiąże się to z osiągnięciem pewnego poziomu niezależności). (Dbanie o siebie, ubieranie się, jedzenie, praca/obowiązki, znajomość czasu/ zegarka i wartość pieniądza).
Druga sprawa to fakt ,że czasem musimy się dostosować do oczekiwań społecznych ( i robimy nudne rzeczy np. pływamy na basenie czy słuchamy nudnych apeli; )

Zupełnie inną kwestią jest poszerzenie świadomości dziecka, że życie jest zmienne, że spotykają nas czasem nieprzewidywalne sytuacje , o różnym zabarwieniu emocjonalnym, ,że chaos buduje w nas umiejętność działania mimo przeciwności losu , bo nie żyjemy w idealnie uporządkowanym świecie.

4. KONTAKTY Z  WŁASNYMI EMOCJAMI I ŚWIADOMOŚĆ, ŻE ŻYJĄC Z INNYMI (w grupie) WPŁYWAMY NA SIEBIE.
Dziecko będzie miało kontakt z własnymi emocjami, jeżeli będziemy odpowiadać na jego potrzeby, jeżeli będziemy dostępni emocjonalnie. To nie jest tylko problem dzieci z autyzmem, w dzisiejszym świecie wiele dzieci jest odciętych od swojej emocjonalności.
Dziecko z Asd może mieć trudności w określaniu swoich emocji, jego opowieści są zwykle fragmentaryczne, niespójne , w których jest swego rodzaju bigos-emocjonalno społeczny. I tutaj dziecko wymaga wsparcia, zaopiekowania się sferą emocjonalno-społeczną, by w przyszłości mogło być szczęśliwym i w pełni akceptującym siebie człowiekiem.



                                 MNC.

piątek, 27 stycznia 2017

przerwa techniczna - technical break

W związku z pewnymi okolicznościami na dzień dzisiejszy zawieszam z przykrością stronę www.hypotonia.ovh. Wkrótce zapraszam ponownie.

Due to some circumstances, I have to suspend activity of www.hypotonia.ovh. You are warm welcome soon.

MNC

czwartek, 12 stycznia 2017

O CIERPIENIU I ODRZUCENIU DZIECKA Z AUTYZMEM- PROBLEMY RODZICÓW .

Monika Szubrycht rozmawia z dr . Ławicką.
(lekko skrócona forma) 


Da się uniknąć cierpienia? To jest pytanie o bardzo wysokim stopniu filozoficzności, bo cierpienia w ogóle nie da się uniknąć. Każdy człowiek od czasu do czasu doświadcza cierpienia i musi sobie z nim radzić. Natomiast tutaj jest clou problemu - osoby ze spektrum autyzmu są narażone na różnego typu cierpienia, wynikające często z bezradności społecznej, ale nie są wyposażone w kompetencje, by sobie z cierpieniem radzić.
Nie uczy się takich rzeczy na terapii?
Nie, bo ważniejsze jest, żeby być przystosowanym do społeczeństwa. Najważniejsze, żeby umieć czytać, pisać, umieć grzecznie zachowywać w różnych sytuacjach, a nie to jak sobie radzić ze sobą i z otoczeniem.
Często rodzice - czyli niespecjaliści - mówią, że ich dziecko jest odrzucane w jakichś sytuacjach społecznych. Pytają co zrobić, żeby ono było lubiane i akceptowane. Odpowiadam: "Wykorzystajcie, że tak jest, ponieważ ono będzie tego doświadczać całe życie". W mniejszym lub większym stopniu - tak samo, jak wszyscy ludzie, tylko częściej - doświadczać będzie odrzucenia, braku akceptacji, braku sympatii. Jeżeli nie nauczy sobie z tym radzić w dzieciństwie, nie będzie sobie z tym radzić w dorosłości. Zwłaszcza, jeżeli będzie przyzwyczajone do tego, że wszyscy dookoła robią tak, żeby ono nie przeżywało dyskomfortu. Gdy dorośnie zostanie z tym po prostu samo. Dziecko, które nie rozwija kompetencji społecznych w sposób naturalny, ze względu na swoje obciążenia rozwojowe, nie zrobi tego na "pstryk" i nie osiągnie tego w wieku dorosłym, nie ma takiej możliwości. Jeżeli dojdzie do wieku dorosłego bez pewnych kompetencji, które wiążą się z funkcjonowaniem społecznym, stanie wobec tych zagadnień tak samo bezradne, jak było w dzieciństwie.


Jakie to są kompetencje?


Jeżeli rozmawiamy o radzeniu sobie z cierpieniem, to muszę znać swoje możliwości, potrzeby, emocje. Muszę wiedzieć, jakim jestem człowiekiem na najbardziej ogólnym poziomie i czego doświadczam, kiedy doświadczam krzywdy. Co to jest krzywda? Kiedy ona mnie może spotkać? Jakie rodzaje krzywdy ludzi dotykają? Jakie to powoduje określone odczucia i co ja z tymi odczuciami mogę zrobić?
Ogromnym problemem osób ze spektrum autyzmu jest nieumiejętność radzenia sobie z sytuacjami konfliktowymi czy stresowymi, powodującymi szeroko rozumiane cierpienie poprzez kontakt z drugim człowiekiem. To jest właśnie kontakt z innymi ludźmi, oparcie się o pracę, obowiązki, rozwój intelektualny, duchowość, ucieczka w religię czy fizyczność w sensie uprawiania sportu itd.


W wypadku osób ze spektrum ta gałązka pod tytułem "kontakt" jest wątła, albo w ogóle nie występuje. A ona jest niezbędna, bo kiedy cokolwiek spowoduje, że nie jesteśmy w stanie radzić sobie z cierpieniem w tych pozostałych obszarach, zostajemy po prostu bezradni. I być może to jest jedna z najważniejszych kompetencji, jeżeli mówimy o autyzmie - wyposażenie młodego człowieka w umiejętność dostrzegania drugiego człowieka. Rozumienia tego, że można z nim nawiązać dobrą, bezpieczną relację.


A jeżeli dziecko z autyzmem nie rozumie kontekstu społecznego i po ciężkiej pracy jego, rodziców, terapeutów nagle zaczyna odczytywać ten kontekst, a rodzice mówią: "Kiedy on niżej funkcjonował, był słabszy, było lepiej, bo go tak nie bolało, a teraz widzi, że jest odrzucany, a my cierpimy razem z nim"?


Właśnie o tym mówimy. "My cierpimy razem z nim" - przepraszam, przykro mi, to jest brutalne, ale to problem rodziców. Oni sobie ze swoim cierpieniem muszą poradzić. Jeżeli sobie z nim nie poradzą, to nie pomogą dziecku poradzić sobie z jego cierpieniem.
Zresztą problem pod tytułem: "kiedy niżej funkcjonował było lepiej", często występuje w praktyce terapeutycznej. Bo jeżeli dziecko było tak głęboko zaburzone, że właściwie w ogóle nie zwracało uwagi na otoczenie, było całkowicie bierne, gdzie się je postawiło tam ono stało, kazało mu się coś robić - ono robiło i nagle w toku rozwoju zaczyna dostrzegać, że ma prawo czegoś nie chcieć, może zbadać jakieś granice, może sprawdzić swój wpływ na drugiego człowieka, czasami w sposób kontrowersyjny, to nagle stajemy przed problemem: "kiedyś było lepiej, bo nie przeszkadzał".
Tylko, że ten etap rozwojowy przechodzi każde dziecko w swoim życiu. To typowo rozwijające się też. Tylko ono jest wtedy takie malutkie, jest szkrabem, który ledwo co odrósł od ziemi, więc co on może zrobić otoczeniu? Rzuci się na ziemię w supermarkecie, plunie czy poszarpie za włosy w ekstremalnych sytuacjach - łatwo nad tym zapanować. A jeżeli to samo zrobi 10-latek, mamy problem i nazywamy to zachowaniem trudnym.
A jest to rzeczywiście też etap, mimo wszystko rozwojowy, który musimy wykorzystać do tego, żeby mu pokazać, że coś przeżywa, myśli, czuje, że to się dzieje w jakimś kontekście społecznym. Że są inni ludzie, którzy to widzą, też coś czują, też coś myślą.


I wtedy dajemy mu szansę, żeby przeskoczył do następnego etapu, w którym będzie już tę decyzję podejmował w sposób bardziej świadomy i bardziej adekwatny.
Ale jednak takie zachowania, jak pani wspomniała - trudne - są od razu pacyfikowanie, czy to przez rodziców czy przez terapeutów.
Nie zachęcam do tego, żeby pozwalać dziecku demolować mieszkanie, zupełnie nie o to chodzi. Natomiast jeżeli moje dziecko demoluje mieszkanie, trzeba się temu bardzo uważnie przyjrzeć. Nie od strony tego, co ja mogę zrobić, żeby przestało demolować mieszkanie, tylko od strony tego, co ono przeżywa. Co się z tym człowiekiem dzieje i jakie napięcia wewnętrzne nim kierują, że musi zdemolować mieszkanie? I wtedy można poszukać sposobu na to, żeby mógł to wyrazić w inny sposób.
Ze swojej praktyki terapeutycznej mam przykłady ludzi, którzy nie w dzieciństwie, ale będąc dorosłymi ludźmi naprawdę destruktywnie oddziaływali na otoczenie. Bo czym innym jest kopanie przez 10-letniego smyka, a czym innym masakra zrobiona przez wielkiego dwudziestoparolatka. Podstawą jest brak możliwości elementarnego odczytywania własnych potrzeb i przekazywania tych potrzeb dalej. Możemy stawać na rzęsach, wymyślać potrzeby za tego człowieka. Może w wielu wypadkach trafimy.
Być może jakieś trudne zachowanie zniknie, ale ten człowiek, gdy pojawi się następna potrzeba, będzie w takim samym stanie bezradności, w jakim był wcześniej.


Jedyną drogą jest jest skomunikowanie się z nim. Nie jego z otoczeniem, tylko z nim, żeby mu pokazać, że w nim są obszary, których do tej pory nikt nie nazwał, nikt nie zobaczył. To działa.
Napisała pani: "Im bardziej uniezależniasz swoje dobre samopoczucie od wsparcia osób trzecich, które będą za ciebie pilnować twoich spraw, tym szybciej poczujesz komfort i satysfakcję z bycia samodzielnym człowiekiem". Wydaje mi się, że rodzice dość często zapominają o tej zasadzie, chcąc pomóc dziecku, bo ma bardziej pod górkę.
Dlatego napisałam książkę do dzieci, a nie do rodziców, bo ten problem i 1000 innych, o których w książce piszę, przewinęły się przez moje doświadczenie zawodowe. Widzę, że jest taki podstawowy problem, że dziecko neurotypowe w takiej sytuacji tupnie nogą i powie: "Mamusia, wiesz co, daj sobie już spokój".


Postawi swoje granice.
Postawi granice - i znowu wracamy do tematu bezradności. Dziecko z autyzmem jest bezradne, ponieważ w dużej mierze jest kształtowane przez społeczeństwo po to, żeby było jak najmniej odstające od niego. Ono nie widzi granic między sobą a tym społeczeństwem, więc bardzo często nie tupnie nogą. Mało tego, jeżeli mu się zdarza tupnąć, to ląduje u terapeuty z hasłem: "zachowania trudne". Zabiera mu się prawo do elementarnego buntu. Ono nie potrafi, jak typowo rozwijające się dziecko, powiedzieć: "Mamusia, daj mi spokój, przeginasz. To jest moje życie. Odejdź". Ono będzie to manifestować w inny sposób, bo nie wie, o co mu chodzi, czego chce od otoczenia.
I dlatego ta książka jest skierowana do osób z autyzmem, do dzieci, do młodzieży, do dorosłych. Żeby zobaczyli, że mają prawo tak powiedzieć: "Mamo, nie pójdę na tę terapię. Koniec kropka". Albo: "Zmieńmy szkołę, bo dłużej tego nie wytrzymam" - tak, jak każde dziecko. Oni tego nie mówią nie dlatego, że mają autyzm, tylko dlatego, że nawet nie wiedzą, że to jest możliwe.




Już słyszę odpowiedzi, że przecież dziecko z autyzmem i nie potrafi budować relacji...
- Dla człowieka z autyzmem budowanie relacji z osobą neurotypową jest potwornie trudne. Dużo łatwiej jest jej zbudować relację z drugim człowiekiem z autyzmem. Obserwujemy to, kiedy prowadzimy kolonie dla dzieci z autyzmem. Przyjeżdża 20 dzieci ze spektrum, czasami pojawia się dziecko neurotypowe, na przykład czyjeś rodzeństwo. I okazuje się, że po trzech dniach przychodzą do nas dzieci neurotypowe i mówią: "Proszę pani, a mogę ja też mieć jakiś zespół? Chociażby ADHD".
Łatwiej jest zbudować relację z człowiekiem, który w podobny sposób myśli, w podobny sposób postrzega, ma podobne zainteresowania, niż z człowiekiem, który patrzy na rzeczywistość od innej strony. Jeśli chcemy zbudować relację z osobą z autyzmem, to jest możliwe, ale bez wysiłku z obu stron się nie da. 


Czym powinna być terapia?
Genialny psycholog szwedzki Bo Hejskov Elven do zachowań trudnych podchodzi na tej zasadzie: ktoś stoi, wrzeszczy i grozi mi, że będzie kopał i bił, to ja siadam spokojnie i pytam: "Czego potrzebujesz?". Nie pacyfikuję go. I naprawdę, takie strategie działają.
Obserwujemy to każdego dnia. Człowiek, który był przez lata traktowany ciężkimi interwencjami fizycznymi, bo był agresywny i autoagresywny, po paru miesiącach, gdy zaczyna się gotować, a wszyscy dookoła spokojnie siadają i mówią: "Widzę, że jesteś bezradny, że jest ci strasznie źle i za chwilę się potężnie zdenerwujesz" - on też siada, dorosły facet, łzy mu z oczu lecą, prosi, żeby go objąć, przytulić i mówi: "Tak, ja nie wiem czego chcę". To jest różnica klas, jeżeli chodzi o funkcjonowanie człowieka. I tym terapia powinna być. Powinna być wsparciem dla drugiej osoby.


Jak ważna jest diagnoza dla osoby z autyzmem? Jak ważna była dla pani?
Z kolei na przeciwległym biegunie, czyli wśród osób wysoko funkcjonujących z zespołem Aspergera czy autyzmem, mamy do czynienia z niewidoczną autoagresją. Opartą na poniżaniu samego siebie, na utrwalaniu w sobie przekazu, który się dostaje przez całe życie: jesteś głupi, jesteś gorszy, jesteś inny, weź się zacznij zachowywać normalnie, uspokój się, opanuj się bądź taki, bądź inny. W okresie dorosłości to wraca z potężną siłą autoagresji psychicznej. Jeżeli cokolwiek mi nie wychodzi, to znaczy, że jestem debilem, idiotą, kretynem, do niczego się nie nadaję, nie jestem nic wart. Stąd jest prosta droga do samobójstwa, jeżeli jeszcze się okaże, że otoczenie będzie ten ogień wewnętrzny podsycać...
Z jednej strony mamy ludzi okładających się po twarzach i gryzących się po rękach, a z drugiej mamy samobójców. Co daje diagnoza? Możliwość wyrwania się z tego kręgu pojęć: kretyn, debil, idiota, nienormalny. Przestaje się być kosmitą.


Czuła pani wcześniej, że coś jest z panią nie tak? Że inaczej odbiera pani rzeczywistość?
Poczucie odmienności pojawia się bardzo wcześnie.. Poczucie inności w dzieciństwie, niesprecyzowanej i trudnej do odczucia. Dlatego mówię o problemie z identyfikowaniem własnych emocji.
Pamiętam, że we wczesnym dzieciństwie miałam moment w życiu, kiedy zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy ci wszyscy ludzie muszą udawać. Potem zaczęłam się dowiadywać od dzieci, że tak nie jest, że im to naprawdę sprawia przyjemność.
Było rozczarowanie, czy bardziej zdziwienie?
Bardziej zdziwienie, ale też nie zaprzątałam sobie tym jakoś specjalnie umysłu. W szkole przeżyłam kompletne piekło. Dramat, jeżeli chodzi o kontakty z rówieśnikami, jak i nauczycielami, naprawdę najwyższego kalibru, łącznie z przemocą fizyczną. Kozioł ofiarny. To było tak trudne doświadczenie życiowe, że proszę mi uwierzyć, że ja się nad tym wtedy nie zastanawiałam. Nie analizowałam, nie szukałam przyczyn. Walczyłam o to, żeby przetrwać. Żeby sobie poradzić, żeby mieć siłę pójść do szkoły rano, żeby mieć siłę z niej wrócić. W takich sytuacjach nie ma miejsca na zastanawianie się nad sobą. 


I nad swoja tożsamością. A jak już dostała pani tę diagnozę w dorosłości, to skrzynka się otworzyła? Miała pani kluczyk, narzędzie?
Jestem w specyficznej sytuacji, bo jestem specjalistą. Mam córkę z całościowymi zaburzeniami rozwoju i ADHD, i sama mam zespół Aspergera, więc w momencie, w którym pojawiła się ta diagnoza, nie było żadnej skrzynki. Z perspektywy mojego całego dorosłego życia, to nie było nawet jakieś wielkie zaskoczenie. Bardziej na zasadzie: "Tak, OK". Nazwanie po prostu, tyle. 

Ale czy łatwiej jest żyć z diagnozą?
Jest inaczej. Problemy zostają te same, natomiast wie się, skąd się biorą. Przynajmniej teoretycznie, bo przepracowanie konsekwencji emocjonalnej zajmuje lata. Ja po dziś dzień jestem w terapii. Co jakiś czas kończę pewien etap i potem znowu wracam, i dalej nad sobą pracuję, bo przepracowanie konsekwencji wtórnych tych wszystkich rzeczy, to nie jest coś, co się dzieje nagle. Nawet jeśli się jest superspecjalistą, to jeszcze nie oznacza, że się wie, co ze sobą zrobić. Gdybym wiedziała, nie chodziłabym do kolejnych terapeutów.
Diagnoza to ważny moment w życiu, ale nie trzeba go zanadto demonizować. Chociaż nie wiem, jak to wygląda z perspektywy dorosłego człowieka, który nie jest specjalistą, nie funkcjonuje w tym obszarze i nagle podejmuje decyzję o diagnozie. Jego perspektywa jest pewnie zupełnie inna.
Bo każdy jest inny.